Otaczający
nas świat rozwija się w zastraszającym tempie. Listy już dawno
wymieniliśmy na smsy i wiadomości za pośrednictwem portali
społecznościowych. Niektórzy przestali się już nawet
widywać, bo idealnym tego substytutem stały się rozmowy video za
pośrednictwem smartphonów. Paradoksalnie, siedząc przed
ekranem komputera w domowym zaciszu, jesteśmy bliżej innych niż
kiedykolwiek wcześniej. Publikujemy, oceniamy innych, komentujemy.
Chwalimy się partnerem, obnosimy się z naszymi uczuciami i
publicznie celebrujemy miłość. Czy w tym całym internetowym
ekshibicjonizmie jest jeszcze miejsce na intymność?
Jak
się okazuje – związek zadeklarowany na znanym portalu
społecznościowym bywa trwalszy od innych. Potwierdza to Dr
Catalina Toma z University of Wisconsin–Madison, która
prześledziła internetową aktywność wielu par, jednocześnie
przeprowadzając z nimi wywiady. Wynik wskazywał jednoznacznie na
korelację między wysoką aktywnością pary w internecie a większą
trwałością związku. Czy zatem w dobie Facebooka oficjalne
zadeklarowanie swojego związku w internecie to decyzja na miarę
zawarcia związku małżeńskiego? Z drugiej strony, badania dr
Russela Claytona z University of Missouri wykazały, że korzystanie
z portali społecznościowych może być początkiem konfliktu w
związku. Im więcej czasu jeden z partnerów spędza w
internecie, tym większa skłonność drugiego do kontrolowania i
śledzenia jego aktywności. A
może temu pierwszemu chodzi tylko o popularność, uznanie i
zazdrość setek znajomych?
Błędne
koło słabej samooceny
Brytyjscy
psychologowie, na czele z dr Tarą Marshall, powiązali poziom
aktywności użytkowników Facebooka z ich osobowością (za
pomocą kwestionariuszy opartych na teorii tzw. Wielkiej Piątki),
wnioskując, że osoby o niższym poczuciu własnej wartości są
bardziej skłonne do publikowania w internecie treści dotyczących
ich życia prywatnego i uczuciowego. Nie bez powodu więc głównym
celem internautów jest publikowanie zdjęć ze swojego
idealnego życia. Dzielą się swoim wspaniałym nastrojem, meldują
się w modnych miejscach, fotografują się z popularnymi osobami. A
przecież każdy idealny post niesie za sobą idealną gratyfikację
– lajki, komentarze, udostępnienia. Ale czy dziesiątki zdjęć i
postów pokazujących swoje idealne życie pomagają w
utrzymaniu wyższej samooceny? Niestety, jedynie doraźnie, a
najsłabiej wtedy kiedy próbujemy stworzyć w internecie
fałszywy obraz własnej osoby. Stąd błędne koło: niska
samoocena, publikowanie nowego zdjęcia, pozytywny feedback z sieci,
lepsze samopoczucie... i znowu spadek, prowadzący do publikowania
nowego zdjęcia.
Post
lekiem na kryzys
A
co jeśli te idealne związki naszych znajomych nie są aż tak
idealne? Wyobraźmy sobie – jesteśmy w idealnym związku. Jesteśmy
zakochani i pewni miłości drugiej osoby. Ufamy sobie nawzajem.
Rozumiemy się bez słów. Spędzamy wspólnie czas i
spełniamy swoje marzenia. Planujemy wspólną przyszłość...
przyszłość we dwoje. Ale to dla nas za mało. Włączamy do
związku „tego trzeciego” - Facebooka. Przerywamy romantyczną
randkę pod gwiazdami, by pochwalić się momentem. Tylko czy na
pewno chcemy przekonać o swoim szczęściu innych ludzi, a nie
samych siebie? Według
Personality
and Social Psychology Bulletin
obsesyjnie opisywane w mediach społecznościowych związki często
wcale nie są takie idealne. Innymi słowy – im para jest bardziej
zaniepokojona swoim związkiem, tym częściej i dosadniej podkreśla
jego wspaniałość w sieci, próbując udowodnić innym, że
wszystko jest w porządku. I odwrotnie – ludzie, którzy
czują się szczęśliwi i pewni w związku na ogół unikają
publikowania w sieci podobnych informacji. To lęk przed kryzysem w
związku motywuje do obnażania swego życia, a to z kolei pozwala
poczuć się lepiej i bezpieczniej. A jako wisienkę na torcie można
uznać badanie sugerujące, iż brak statusu związku na Facebooku
bywa traktowany przez kobiety jako efekt braku zaangażowania ze
strony jej mężczyzny. „Gdybyś mnie kochał to zmieniłbyś
status na FB na w
związku...”.
Czy
zatem jeśli około 60% z Fejsbukowiczów z dumą prezentuje
status związku, to czy oni wszyscy mają słabe poczucie własnej
wartości i problemy w związku, których nie potrafią
naprawić inaczej? A może po prostu wszyscy ulegamy modzie na
internetowy lans i żaden facebookowy ekhibicjonizm nie powinien już
nikogo dziwić? Pytań jest wiele, ale jednego jestem pewna – od
dzisiaj zaczniesz analizować profile swoich znajomych i częściej
zastanawiać się co im tak naprawdę siedzi w głowach...
Nooo, nie powiem tekst daje do myślenia... Sama często przeglądam profile znajomych na fejsie i chyba robię to po to, żeby sobie dowalić. To czysty masochizm oglądać koleżanki z klasy, które z dumą publikują zdjęcia swoich pociech, wakacje pod palmami lub nowego przystojnego partnera...Sama czasem wstawiam zdjęcia, na których jestem uśmiechnięta i wyglądam szczuplej niż w rzeczywistości... Taaak dla lajków. Czego to człowiek głupiego nie zrobi, żeby tylko podnieść sobie samoocenę...ale masz rację to działa tylko na chwilę... Mądre masz teksty ze sporą dawką psychologii;).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Ana
Świetny, ciekawy artykuł. Zaczynam obserwować i życzę inspiracji do pisania artykułów, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie mylmy wirtualnego świata z rzeczywistością.
OdpowiedzUsuń