niedziela, 29 maja 2016

Psychologia ciąży


Ciąża jest okresem wyjątkowych zmian. Przynosi nadzieję i szereg nowych możliwości, ale również kryzys i dezorganizację życia. Dobre rozwiązanie tego kryzysu jest kluczowe dla zdrowia psychicznego zarówno matki jak i dziecka. Nawet gdy ciąża jest planowana i chciana, zawsze pozostaje niezwykle trudna dla kobiety. Pociąga za sobą wiele zmian psychicznych, hormonalnych, neurochemicznych i neurobiologicznych, mających miejsce w ciele i w mózgu. Ponadto powoduje renegocjację tożsamości i aktywuje uwewnętrznioną reprezentację self.

psychologia ciąży
from: americanpregnancy.org
Możliwości kobiety do poradzenia sobie z tą sytuacją są zależne od wielu wewnętrznych i zewnętrznych czynników. Po pierwsze, istotna jest jej własna psychika, jej osobisty sposób doświadczania trudnych emocji. To z kolei zależy od jej własnego dzieciństwa i pierwszych relacji z rodzicami, a także od relacji z ojcem dziecka, jego rodziną, także od społeczeństwa, kultury i statusu socjoekonomicznego. Dla kobiet, których funkcjonowanie psychiczne jest zachwiane, kryzys emocjonalny podczas ciąży może pociągnąć za sobą wiele długoterminowych konsekwencji dla niej samej, dla noworodka, a nawet całej rodziny. Do grupy kobiet wysokiego ryzyka są kobiety z wcześniejszymi problemami psychiatrycznymi (doświadczenie traumy, uzależnienie czy utrata dziecka) oraz nastoletnie matki, które dodatkowo mierzą się z stresem wywołanym zostaniem rodzicem w trakcie własnego dzieciństwa, często również niskim statusem ekonomicznym czy brakiem wsparcia rodziny.

Trzy trymestry i poród
Jak oczywiście wiemy, ciąża trwa trzy semestry. Na początku pierwszego kobieta może nie być wcale świadoma, że w jej ciele powstaje nowe życie. Pierwszymi sygnałami są poranne mdłości i zmiany nastroju. Wizyta u ginekologa i widok płodu powoduje, że dziecko wydaje się „prawdziwsze”, sprawia, że rodzice czują mocniejszą więź ze swoim dzieckiem.
W drugim trymestrze rozwój płodu jest dużo bardziej widoczny. Ciało kobiety się zmienia, co może rodzić problemy, szczególnie dla tych z problemami z obrazem własnego ciała oraz z historią poporodowych zaburzeń odżywiania. Co więcej, kobieta czuje ruchy dziecka, tak zwane „kopnięcia”, które są najbardziej znaczącym psychicznie momentem w czasie całej ciąży. Kobieta zaczyna myśleć bardziej rzeczywiście o dziecku, jej emocje kierują się do środka, skupia się na dziecku i zmianach mających miejsce w jej brzuchu.
W trzecim trymestrze dziecko osiąga swój maksymalny rozmiar. Kobieta także osiąga maksymalną wagę, co może powodować widoczny dyskomfort. Wciąż myśli także o narodzinach dziecka, które są już coraz bliżej.
Poród doświadczany jest zazwyczaj dość ambiwalentnie. Jest momentem niezwykle wzruszającym i szczęśliwym, ale, jak wiadomo, łączy się też niewątpliwie z wielkim bólem. Jednakże wiele badań potwierdziło, że kobiety informowane na bieżąco o procesie porodu, były mniej zestresowane i emocjonalnie spokojnie podczas i po porodzie.

Od strony psychologicznej
Warto również podkreślić, że emocjonalne zmiany i nerwowość w ciąży jest całkiem powszechna. Nawet stabilne i zdrowe psychicznie kobiety mają problemy psychologiczne w tym okresie. Zostanie matką aktywuje u kobiety zinternalizowaną relację z obiektem znaczącym, a dokładnie z jej własną matką. Właśnie przez identyfikację ze swoją własną matką kobieta może poczuć się matką. Doświadczając porodu zaczyna wyobrażać sobie co czuła kiedyś ona, dzięki temu widzi teraz matkę w bardziej pozytywnym świetle. Kiedy jednak relacja z matką była przykra, rozwija się negatywna identyfikacja, co może powodować lęk, ambiwalencję i konflikt. Zatem zinternalizowana reprezentacja obiektu jest kluczowa w procesie przygotowywania się na macierzyństwo.
Macierzyństwo powoduje również zmiany w Ja. Kobieta przyjmuje nową rolę, czego naturalnymi konsekwencjami są lęk, konflikt, depresja, labilność emocjonalna czy ambiwalencja. Najbardziej znacząca jest ambiwalencja, która jest najzdrowszą z tych uczuć, jednocześnie konieczną do właściwej adaptacji do ciąży.
Według Winnicott, kobiety przechodzą przez stan zwany „pierwotną troską macierzyńską”. To proces zaabsorbowania dzieckiem i opieką nad nim. W tym samym czasie dziecko jest wciąż uwięzione wewnątrz jej ciała, więc kobieta musi zachowując świadomość granic między psychiką własną a tą dziecka, wciąż identyfikując swoje uczucia jako swoje własne.
Bardzo ważne jest, by kobieta otrzymywała w tym okresie wsparcie od ojca dziecka, rodziny, przyjaciół czy lekarza.

Problemy z adaptacją do ciąży i macierzyństwa
Każda kobieta jest inna, wiec w różny sposób doświadcza ciąży. Jest jednak kilka czynników, które mogą spowodować, że adaptacja do ciąży będzie trudniejsza niż zwykle. Są to wcześniejsze zaburzenia psychiczne, uzależnienie, żałoba, przemoc, wcześniejsze poronienie czy brak wsparcia. Najtrudniej jest zaadaptować się do ciąży kobietom, które są zarówno podatne jak i miały wcześniejsze doświadczenia zaburzeń psychicznych. Mogą one doświadczyć poporodowego epizodu depresji.
Także okres poporodowy jest czasem zwiększonego ryzyka. Procent kobiet cierpiących z powodu depresji poporodowej waha się miedzy 10 a 15%. Co więcej, około 80% kobiet doświadcza 'baby blues', łagodne formy depresji. Wiele kobiet cierpi z powodu lęku, depresji i stresu już w czasie ciązy. Kobiety martwią się zmiana w swoim ciele, zdrowiem dziecka, spodziewają się, że poród będzie doświadczeniem bolesnym. Obawiają się zmian, które przyniesie poród – tych zarówno w życiu miłosnym, osobistym jak i związanym z pracą czy wydatkami finansowymi. Wiele badań pokazało, że nawet niewielka reakcja kobiet na łagodny stresor ma wpływ na puls płodu. Matki z wyższym poziomem lęku i depresji wykazują jeszcze większy wpływ na tętno dziecka. Jedno badanie pokazało nawet związem między lękiem i depresją matki a rozwojem psychicznym i motorycznym dziecka w 2 roku życia.
Najniebezpieczniejszym zaburzeniem jest PTSD czyli zespół stresu pourazowego. Badania wskazały, że wcześniejsza osobista trauma ma negatywny wpływ na przywiązanie między matką a dzieckiem. Około 3 do 7% spośród kobiet w ciąży zostało zdiagnozowanych z PTSD. Powodem był odczuwany brak kontroli powiązany z zmianami w ciele, skomplikowanymi procedurami medycznymi, neurohormonalnymi i psychospołecznymi zmianami. Ponadto zaburzenie to powiązane jest też z zachowaniami wysoko ryzykownymi dla zdrowia jak palenie papierosów, spożywanie alkoholu, używanie narkotyków czy niewystarczająca opieka prenatalna. Objawy traumy są również negatywnie skorelowane z refleksyjnością rodzicielską, zdolnością do wyobrażenia sobie dziecka i siebie samej jako rodzica.
Równie trudny może okazać się okres ciąży dla nastoletnich matek. Obecnie około połowy z nastolatek rodzi dzieci w ciągu roku. Młode matki wciąż pozostają nastolatkami i same wciąż się rozwijają. Problemy z jakimi dodatkowo muszą się zmierzyć to indywidualne problemy emocjonalne, konflikty wewnątrzrodzinne, niedokończona edukacja czy nawet bezdomność.

Poronienie i aborcja
Utrata ciąży i aborcja znacząco determinuje emocjonalną adaptację do ciąży. Poronienie jest definiowane jako śmierć płodu w ciągu pierwszych 22 tygodni ciąży. Wiele kobiet i ich partnerów ma problemy z pogodzeniem się z tą traumatyczna stratą, wiele z nich ma problemy psychiczne jak PTSD, depresja czy zaburzenia lękowe. To zrozumiałe, bo kobiety tracą w ten sposób cząstkę siebie.
Poronienie może obudzić wcześniejsze doświadczenia i powodować niekończącą się żałobę. Nierozwiązana żałoba dodatkowo może być spowodowana brakiem wsparcia od rodziny po utracie dziecka czy organizacji pogrzebu płodu. W jednym badaniu zachęcano kobiety do zobaczenia i trzymania swoich zmarłych płodów. Kobiety, które się na to zgodziły były bardziej lękowe i wykazywały później objawy PTSD. To zrozumiałe, że w takiej sytuacji kobiety prędzej czy później pragną kolejnego dziecka, jednakże koniecznym jest pogodzenie się z utratą i przeżycie żałoby, przed podjęciem decyzji o kolejnej ciąży.
Aborcja jest zupełnie innym rodzajem utraty dziecka. Kobiety decydują się na przerwanie ciąży, bo nie czują się gotowe na bycie matkami. Niektóre decydują się na aborcję z powodów medycznych, jak na przykład wady genetyczne dziecka. Jednakże za każdym razem decyzja ta wiąże się z ogromnym konfliktem wewnętrznym i ciężkim stresem. Kobiety czują poczucie winy, smutek i lęk. Niektóre nawet zgłaszają sny o ich utraconym dziecku.

Interwencja psychologiczna
Psychoterapia jest najlepszym rozwiązaniem dla kobiet z problemami psychicznymi podczas ciąży oraz po porodzie. Czasami pomocne okazują się leki, na przykład dla kobiet z epizodami manii (a mania może powodować niebezpieczne zachowania jak np. nadużycia narkotyków, nieodpowiedzialna jazda samochodem czy przypadkowy seks bez zabezpieczenia – wszystko to może narazić dziecko na poważne problemy zdrowotne). Każdy lek jest względnie bezpieczny, jednak stosowanie każdego wiąże się z ryzykiem.

Klinicyści z USA rozwinęli wiele form interwencji dla kobiet i ich rodzin, skupiając się na problemach emocjonalnych, psychicznych czy społecznych. Związane są one także z terapią psychologiczną. Najbardziej znanym programem w USA is the Nurse-Family Partnership. Pielęgniarki odwiedzają matki już przed narodzeniem dziecka, podczas ostatniego trymestru ciąży. Wizyty domowe kontynuowane są do drugich urodzin dziecka i skupiają się na samoopiece, opiece nad dzieckiem i procesie jego rozwoju.

W Polsce, dokładniej w Warszawie funkcjonuje np. Program opieki nad kobietami w ciąży pod nazwą „Zdrowie, Mama i Ja”, obejmujący systematyczną opiekę medyczną i nadzorowanie przebiegu ciąży fizjologicznej. NFZ rozpoczął ponadto wdrażanie programu opieki koordynowanej nad kobietą w ciąży i już od lipca placówki, które przystąpią do konkursu i spełnią określone kryteria, będą mogły realizować program. Żadne z tych programów prawdopodobnie nie będzie obejmowało opieki psychologicznej... Trwają też prace nad programem opieki koordynowanej kobiet w ciąży, które spodziewają się dziecka z wadą płodu uniemożliwiają przeżycie. W tym przypadku jednak kobiety mają mieć zapewnioną opiekę psychologa. Zobaczymy jednak jak będzie w rzeczywistości. 


Artykuł napisany w oparciu: Handbook of Infant Mental Health, chapter 2 – The psychology and psychopathology of pregnancy.


niedziela, 22 maja 2016

Ja, Ty i... Facebook


Psychologia związku w internecie

Otaczający nas świat rozwija się w zastraszającym tempie. Listy już dawno wymieniliśmy na smsy i wiadomości za pośrednictwem portali społecznościowych. Niektórzy przestali się już nawet widywać, bo idealnym tego substytutem stały się rozmowy video za pośrednictwem smartphonów. Paradoksalnie, siedząc przed ekranem komputera w domowym zaciszu, jesteśmy bliżej innych niż kiedykolwiek wcześniej. Publikujemy, oceniamy innych, komentujemy. Chwalimy się partnerem, obnosimy się z naszymi uczuciami i publicznie celebrujemy miłość. Czy w tym całym internetowym ekshibicjonizmie jest jeszcze miejsce na intymność?

Jak się okazuje – związek zadeklarowany na znanym portalu społecznościowym bywa trwalszy od innych. Potwierdza to Dr Catalina Toma z University of Wisconsin–Madison, która prześledziła internetową aktywność wielu par, jednocześnie przeprowadzając z nimi wywiady. Wynik wskazywał jednoznacznie na korelację między wysoką aktywnością pary w internecie a większą trwałością związku. Czy zatem w dobie Facebooka oficjalne zadeklarowanie swojego związku w internecie to decyzja na miarę zawarcia związku małżeńskiego? Z drugiej strony, badania dr Russela Claytona z University of Missouri wykazały, że korzystanie z portali społecznościowych może być początkiem konfliktu w związku. Im więcej czasu jeden z partnerów spędza w internecie, tym większa skłonność drugiego do kontrolowania i śledzenia jego aktywności. A może temu pierwszemu chodzi tylko o popularność, uznanie i zazdrość setek znajomych?

Błędne koło słabej samooceny
Brytyjscy psychologowie, na czele z dr Tarą Marshall, powiązali poziom aktywności użytkowników Facebooka z ich osobowością (za pomocą kwestionariuszy opartych na teorii tzw. Wielkiej Piątki), wnioskując, że osoby o niższym poczuciu własnej wartości są bardziej skłonne do publikowania w internecie treści dotyczących ich życia prywatnego i uczuciowego. Nie bez powodu więc głównym celem internautów jest publikowanie zdjęć ze swojego idealnego życia. Dzielą się swoim wspaniałym nastrojem, meldują się w modnych miejscach, fotografują się z popularnymi osobami. A przecież każdy idealny post niesie za sobą idealną gratyfikację – lajki, komentarze, udostępnienia. Ale czy dziesiątki zdjęć i postów pokazujących swoje idealne życie pomagają w utrzymaniu wyższej samooceny? Niestety, jedynie doraźnie, a najsłabiej wtedy kiedy próbujemy stworzyć w internecie fałszywy obraz własnej osoby. Stąd błędne koło: niska samoocena, publikowanie nowego zdjęcia, pozytywny feedback z sieci, lepsze samopoczucie... i znowu spadek, prowadzący do publikowania nowego zdjęcia.

Post lekiem na kryzys
A co jeśli te idealne związki naszych znajomych nie są aż tak idealne? Wyobraźmy sobie – jesteśmy w idealnym związku. Jesteśmy zakochani i pewni miłości drugiej osoby. Ufamy sobie nawzajem. Rozumiemy się bez słów. Spędzamy wspólnie czas i spełniamy swoje marzenia. Planujemy wspólną przyszłość... przyszłość we dwoje. Ale to dla nas za mało. Włączamy do związku „tego trzeciego” - Facebooka. Przerywamy romantyczną randkę pod gwiazdami, by pochwalić się momentem. Tylko czy na pewno chcemy przekonać o swoim szczęściu innych ludzi, a nie samych siebie? Według Personality and Social Psychology Bulletin obsesyjnie opisywane w mediach społecznościowych związki często wcale nie są takie idealne. Innymi słowy – im para jest bardziej zaniepokojona swoim związkiem, tym częściej i dosadniej podkreśla jego wspaniałość w sieci, próbując udowodnić innym, że wszystko jest w porządku. I odwrotnie – ludzie, którzy czują się szczęśliwi i pewni w związku na ogół unikają publikowania w sieci podobnych informacji. To lęk przed kryzysem w związku motywuje do obnażania swego życia, a to z kolei pozwala poczuć się lepiej i bezpieczniej. A jako wisienkę na torcie można uznać badanie sugerujące, iż brak statusu związku na Facebooku bywa traktowany przez kobiety jako efekt braku zaangażowania ze strony jej mężczyzny. „Gdybyś mnie kochał to zmieniłbyś status na FB na w związku...”.

Czy zatem jeśli około 60% z Fejsbukowiczów z dumą prezentuje status związku, to czy oni wszyscy mają słabe poczucie własnej wartości i problemy w związku, których nie potrafią naprawić inaczej? A może po prostu wszyscy ulegamy modzie na internetowy lans i żaden facebookowy ekhibicjonizm nie powinien już nikogo dziwić? Pytań jest wiele, ale jednego jestem pewna – od dzisiaj zaczniesz analizować profile swoich znajomych i częściej zastanawiać się co im tak naprawdę siedzi w głowach...




środa, 18 maja 2016

Kochajmy nasze ciała!

Kochajmy nasze ciała!


We współczesnym świecie ciało stało się najważniejszym dobrem. Spędzamy godziny, by dobrze prezentować się w oczach innych. Pracujemy nad nim, poprawiamy, korygujemy, trenujemy, głodzimy. Wszystko po to, by uczestniczyć w walce o bycie lepszym, piękniejszym, modniejszym czy szczuplejszym, a jednak rzadko uznajemy się za wystarczająco pięknych. Potwierdzają to badania – ponad 80% kobiet oraz 20-60% mężczyzn jest niezadowolonych ze swojego wyglądu.


Obraz ciała
definiuje się w psychologii jako zmysłowy obraz jego rozmiarów, kształtów, formy oraz uczuć dotyczących ciała. Osoby z pozytywnym obrazem swojego ciała, a więc odczuwające satysfakcję z własnego wyglądu, odznaczają się wyższą samooceną, poczuciem atrakcyjności, większą pewnością siebie oraz wyższym poczuciem szczęścia. Ciągła ekspozycja na medialne przekazy hołdujące wychudzonym kobietom o nieskazitelnym ciele, nota bene szczegółowo podrasowanym w programach graficznych, sprawia, że współczesne, rzeczywiste kobiety uwewnętrzniają przekonanie, że jedynym ideałem piękna jest kobieta chuda. Nie mniejszą presję na płeć piękną wywiera samo otoczenie, co w efekcie prowadzi do spadku samooceny, gdyż idealnie chuda sylwetka jest celem nieosiągalnym dla większości kobiet. Badania Stice'a przeprowadzone na amerykańskich nastolatkach wykazały, że oba te czynniki przyczyniały się do spadku zadowolenia z własnego ciała, a to następnie prowadziło do negatywnych emocji i prób pozostawania na diecie, czego ostatecznym efektem były objawy anoreksji i bulimii.

Skąd to się bierze? Jedna z popularniejszych teorii poznawczych odwołujących się do struktury Ja, teoria rozbieżności Ja E.T. Higginsa, rozróżnia trzy obszary Ja: Ja realne, czyli to jak jednostka ocenia samą siebie, Ja idealne czyli to jaką chciałaby być oraz Ja powinnościowe obejmujące wymagania i oczekiwania innych. Celem jednostki jest zmniejszenie rozbieżności między Ja realnym oraz Ja idealnym i Ja powinnościowym, czyli stanie się osobą jaką jednostka sama chciałaby być oraz taką, jaką być powinna. Okazuje się, że rozbieżność między tym jak się oceniamy a tym jacy być powinniśmy może wywierać destrukcyjny wpływ na zachowanie i powodować chroniczny dystres, objawiający się lękiem, niepokojem, napięciem czy zdenerwowaniem. Jednostka czując, że jej ciało nie spełnia oczekiwań otoczenia, koncentruje się jedynie na negatywnych wynikach swoich działań co silnie motywuje ją do unikania niepowodzeń i poszukiwania bezpieczeństwa, a to wszystko hamuje proces jej samorealizacji i jej pozytywną motywację osiągnięć.
Do teorii tej odnosi się Thompson, pisząc że powodem zaburzeń w zakresie wizerunku ciała jest rozbieżność między obecną oceną naszego ciała a jego wyobrażonym ideałem (czyli między Ja realnym a Ja idealnym). Duża rozbieżność może przyczynić się do wystąpienia zaburzeń odżywiania.
Z kolei teoria poznawczo-behawioralna wyjaśnia nasz sposób oceny własnego ciała wskazując na pewne sytuacje w naszym życiu, które mogą aktywować stereotypowe myślenie o naszym ciele oraz jego ocenę. Może być to na przykład obnażanie się, ocena społeczna, opinia i porównania społeczne, ważenie się czy zmiany w wyglądzie. Aby uchronić się przed negatywnymi myślami dotyczacymi ciała, stosujemy wyuczone strategie: nagminne unikanie ekspozycji własnego ciała, regularne zabiegi upiększające czy głodówki.

Badania wskazują, że niezadowolenie z wyglądu dotyczy zwykle jego wybranego atrybutu, przede wszystkim kształtu sylwetki oraz wagi ciała, ale często również twarzy lub włosów. Co więcej powodem negatywnej oceny swojego ciała może być nie tylko istniejąca, łatwa do zaobserwowania nadwaga, ale również przekonanie o tym, że jest się grubym, co jest szczególnie widoczne wśród osób niegdyś otyłych, a później szczupłych. Jednakże, jak zauważył David Garner niezadowolenie z ciała nie może samoistnie wywołać zaburzeń odżywiania, jest jednak czynnikiem ryzyka odpowiedzialnym za pojawienie się oraz utrzymywanie zachowań mających na celu kontrolę wagi ciała.

Również relacja z ojcem ma istotny wpływ na kształtowanie się poznawczego wyobrażenia kobiety na temat własnego ciała oraz jej uczuciowego stosunku do siebie samej. Odrzucenie przez ojca kobiecości jego dorastającej córki, może zahamować jej późniejszy rozwój w obrębie jej seksualności oraz prowadzić do braku akceptacji własnego ciała. Te z nas, które doświadczyły takiego odrzucenia mogą skupić przesadną uwagę na zabiegach poprawiających wygląd lub wręcz przeciwnie, zupełnie go zaniedbywać. Podejrzewa się, że objawy anoreksji są często nieświadomą próbą opóźnienia momentu dojrzewania, by utrzymać bliskie relacje z ojcem. Kontrola jedzenia staje się jedynym sposobem na poradzenie sobie z brakiem miłości i jakiegokolwiek zainteresowania z jego strony. Dodatkowo niskie poczucie wartości staje się powodem wzmożonej uległości wobec presji kulturowej oraz mody na odchudzanie. Równie istotne są wzorce i standardy wizerunku ciała przekazywane przez rodziców w formie bezpośrednich komunikatów lub zaobserwowane na podstawie funkcjonowania osób znaczących. Próby podjęcia diet odchudzających przez matkę oraz jej krytyczne spojrzenie na własne ciało często budzą jednakowe uczucia u córki. Bardzo bolesne mogą okazać się również uwagi skierowane do adolescentek, których ciało właśnie ulega naturalnym zmianom fizycznym.

W wirze codziennych spraw często zapominamy więc, że jedyną osobą, z która spędzamy każdą sekundę swojego życia jesteśmy MY sami. Skoro więc sami sobie jesteśmy najważniejszymi towarzyszami własnego życia, czyż nie jest ważne byśmy w pełni się akceptowali i czuli zadowolenie z tego jacy jesteśmy? Właśnie dlatego warto skupić się na naszym własnym szczęściu i dać sobie to, co najlepsze. Zdrowa, rozsądna miłość do siebie samych i akceptacja swoich ciał jest podstawą lepszego samopoczucia, jak i kontaktów z innymi ludźmi.

Aby dać się w pełni pokochać drugiej osobie, najpierw musimy czuć się dobrze w swoich ciałach i być pewnym, że na tę miłość zasługujemy. Nie możemy przecież oczekiwać od innych wiary w nas samych, skoro sami w siebie nie wierzymy. Nie możemy być szczery z innymi, skoro oszukujemy siebie samych. Nie możemy oczekiwać opieki i zainteresowania, skoro sami nie wiemy jak sobie pomóc. I w końcu nie możemy też oczekiwać, że ktoś inny nas zaakceptuje i dowartościuje, skoro sami jesteśmy niepewni siebie i oceniamy siebie jako niewartościowych. I to nie wskazówka na wadze, kształt bioder czy niewystarczająco umięśniony brzuch jest powodem tego stanu – problem nie tkwi w naszych ciałach, ale w naszych umysłach i to na zmianie myślenia powinniśmy się skupić.

Przestań więc oskarżać swoje ciało o niepowodzenia w Twoim życiu, to nie ono jest winne. Doceń siebie za to, co najlepiej potrafisz zrobić. Nie pozwól by cudze uwagi czy komentarze decydowały o tym jak czujesz się w swojej skórze. Nie myśl, że Twoje obecne ciało nie spełnia Twoich oczekiwań i nie jest dokładnie takie, jakie chciałabyś mieć. Twoje ciało jest doskonałe właśnie takie, jakie teraz jest. Nie pozwól by Twoja waga czy rozmiar spodni definiował Twoją osobowość – jesteś czymś więcej niż jakimś numerem, a najważniejsze jest to jak się czujesz, nie to jak wyglądasz. Przestań oczekiwać, że będziesz szcześliwsza ze swoim ciałem, gdy osiągniesz swój cel, bo w ten sposób marnujesz tylko kolejne cenne dni swojego życia. Przyjrzyj się więc dokładnie odbiciu w lustrze – jesteś piękna właśnie taka, jaka jesteś. A gdy zaczniesz się szanować wprowadzisz też inne, racjonalne zmiany w swoim życiu – Twoje ciało zasługuje przecież na zdrowy i bogaty w wartości odżywcze posiłek, ćwiczenia fizyczne czy odpoczynek. A jak wykazały badania – człowiek pewny siebie jest odbierany przez otoczenie jako bardziej atrakcyjny.

Miłość do siebie samego jest najlepszym, najzdrowszym wyborem. A kiedy pokochamy siebie, zawsze będziemy mieć obok osobę, która nas szanuje, wierzy w nas i akceptuje. Szczęście będzie tylko skutkiem ubocznym.






Psychologia służy nam wszystkim!

Kochani!

W mojej głowie od zawsze wiele się działo. Lubię czytać, obserwować, wyciągać wnioski. Proste sytuacje społeczne zawsze były dla mnie źródłem moich małych badań i eksperymentów. Zafascynowana ludźmi, ich głębokimi procesami psychicznymi, motywacją i psychopatologią wylądowałam na studiach psychologicznych, na których zanurzam się w czeluściach ludzkiej psychiki. Moje szczególne zainteresowania skupiają się wokół tematyki patologii relacji i więzi partnerskiej, autodestruktywności, zaburzeń afektywnych i osobowości, zaburzeń odżywiania i zaburzeń okołoporodowych. Bardzo bliska jest mi tematyka psychologii kobiety - czuję się stuprocentową, dumną kobietą i tę kobiecość uwielbiam w sobie pielęgnować. W wolnym czasie spotykam się z przyjaciółmi, idę do kina, podróżuję. Po studiach pragnę pomagać innym pracując jako psychoterapeuta. 

Na moim blogu poruszam tematy problemów, które dotykają nas wszystkich. Chcę udowodnić, że psychologia nie jest "czarną magią", pseudonauką czy stosem abstrakcyjnych pojęć. Psychologia służy nam wszystkim! Mam nadzieję, że każda z Was znajdzie tu coś dla siebie. Życzę miłej lektury!